Czy auto z 1995 roku jest dziś bardziej ekologiczne niż nowy elektryk?

admin_panel_settings
Admin
2025-09-02 09:59:20
Dyskusja o ekologii w motoryzacji nie ustaje. Jedni uważają, że przyszłość to samochody elektryczne, inni bronią klasycznych spalinówek. Pojawia się też coraz częściej ciekawa myśl: czy stare auto, które od lat jeździ po drogach, może być w pewnym sensie bardziej „zielone” niż najnowszy elektryk prosto z salonu?

Brzmi jak prowokacja, ale w rzeczywistości odpowiedź nie jest wcale taka oczywista.

Cykl życia pojazdu – skąd bierze się ślad węglowy?

Aby uczciwie porównać samochód z 1995 roku i nowoczesnego elektryka, trzeba spojrzeć szerzej niż tylko na spalanie czy emisję CO₂ podczas jazdy. Kluczowe są trzy etapy:

Produkcja – od wydobycia surowców, przez wytworzenie części, aż po montaż w fabryce.

Eksploatacja – czyli użytkowanie: spalanie paliwa, ładowanie energią elektryczną, serwis, wymiana części.

Utylizacja – recykling karoserii, podzespołów i – w przypadku elektryków – skomplikowane zagospodarowanie baterii litowo-jonowych.

Każdy z tych etapów ma inny „ciężar” ekologiczny.

Produkcja: elektryk startuje z dużym „długiem”

Nowoczesny samochód elektryczny to zaawansowana technologia. Największe obciążenie ekologiczne generuje produkcja baterii.

Szacuje się, że wyprodukowanie pakietu akumulatorów o pojemności 60–70 kWh to od 5 do 15 ton CO₂.

Wydobycie litu, kobaltu czy niklu wiąże się nie tylko z emisją, ale i z ogromnym zużyciem wody oraz problemami etycznymi (kopalnie w Afryce czy Ameryce Południowej).

Samochód spalinowy z 1995 roku takiego obciążenia nie miał – jego produkcja była prostsza, mniej materiałochłonna i mniej skomplikowana technologicznie. Oczywiście nie była całkowicie „zielona”, ale nie generowała tak wysokiego „długu na starcie”.

Eksploatacja: spalinówka kontra elektryk

Auto z 1995 roku – przeciętny benzyniak z tamtych lat spalał 7–10 litrów na 100 km, co oznacza emisję rzędu 150–200 g CO₂/km. Przy rocznym przebiegu 10 tys. km daje to około 2 ton CO₂.

Nowy elektryk – sam w sobie nie emituje spalin, ale energia do ładowania musi skądś pochodzić.

W Polsce, gdzie miks energetyczny wciąż opiera się na węglu, realna emisja wynosi średnio 90–150 g CO₂/km.

W krajach z dużym udziałem OZE (Norwegia, Francja, Szwecja) spada ona nawet poniżej 20 g CO₂/km.

Wniosek? Eksploatacja elektryka jest czystsza, ale nie wszędzie i nie zawsze.

Żywotność i naprawy: stare auta wykorzystują swój potencjał

Samochód z 1995 roku został wyprodukowany dawno temu. Jego ekologiczny koszt produkcji został już „rozliczony”. Każdy kolejny rok użytkowania oznacza maksymalne wykorzystanie zasobów, które już zostały zużyte.

Wymiana oleju, świec czy elementów zawieszenia jest nieporównywalnie mniej obciążająca dla środowiska niż produkcja zupełnie nowego samochodu z ogromnym akumulatorem.

W praktyce oznacza to, że utrzymywanie auta przy życiu – szczególnie jeśli rocznie robi niewiele kilometrów – może być bardziej ekologiczne niż zakup nowego elektryka.

Utylizacja i recykling – przewaga klasyka

Samochód spalinowy – w 95% nadaje się do recyklingu: stal, aluminium, szkło czy tworzywa sztuczne wracają do obiegu.

Elektryk – problemem są baterie. Technologie recyklingu istnieją, ale są kosztowne i nie zawsze opłacalne. W wielu krajach wciąż brakuje infrastruktury do odzysku metali w dużej skali.

To kolejny element, który sprawia, że stary samochód jest zaskakująco konkurencyjny w tym zestawieniu.

Kiedy elektryk zaczyna wygrywać?

Badania pokazują, że elektryk zaczyna „spłacać swój dług ekologiczny” dopiero po kilku latach eksploatacji:

W krajach opartych na węglu – po około 8–10 latach i przebiegu ponad 100 tys. km.

W krajach z OZE – już po 3–4 latach intensywnego użytkowania.

Czyli: jeśli ktoś kupuje elektryka do jazdy 5 tys. km rocznie, „ekologiczny rachunek” wcale mu się nie zgadza. Ale przy dużych przebiegach i czystej energii elektryk ma sens.

Podsumowanie

Czy 30-letnie auto jest dziś bardziej ekologiczne niż nowy elektryk?

W krótkim okresie – tak. Utrzymywanie starego samochodu z 1995 roku, szczególnie przy małych przebiegach, może generować mniejszy ślad węglowy niż produkcja i eksploatacja nowego elektryka w kraju z węglowym prądem.

W dłuższej perspektywie – nie. Elektryki, zwłaszcza ładowane czystą energią, nadrabiają swoje początkowe obciążenie i stają się wyraźnie bardziej ekologiczne.

Dlatego rozsądne podejście to jeździć swoim autem jak najdłużej, dbając o jego stan techniczny, a przy zmianie – rozważyć elektryka, gdy infrastruktura i źródła energii będą naprawdę przyjazne środowisku.

Dodaj komentarz